Wyprawa w Góry Stołowe była moją niespodzianką urodzinową zorganizowaną przez Szymona. Dopiero w drodze udało mi się zgadnąć gdzie jedziemy. W tamten weekend kończyłam 18 lat i spędziłam swoje urodzinki w mój sposób.
Spaliśmy w schronisku PTTK w Pasterce. Nasze odczucia były naprawdę bardzo pozytywne. Przemiła obsługa, dobre jedzonko i przede wszystkim ciepła atmosfera w schronisku bardzo przyciągnęła naszą uwagę. Na pewno jeszcze kiedyś tam wrócimy, bo nasze serce pozostało w Pasterce.
Jako, że uwielbiam wszelkiego rodzaju przeciskanie się przez skały, chodzenie po jaskiniach itp, góry stołowe były dla mnie idealne. W sobotę udaliśmy się na Szczeliniec i Błędne Skały. Trasa nie była bardzo wymagająca. Podejść było niewiele, a trasa spowodowała, że Góry Stołowe zajęły wysoką pozycję w rankingu moich ulubionych gór (nie bójcie się Beskidu Śląskiego nic nie przebije). Na Szczelińcu ludzi nie było zbyt wiele. Pogoda chyba zaskoczyła wszystkich i nikt nie spodziewał się, że na początku kwietnia wszystko będzie pokryte 10-cio centymetrową warstwą śniegu. Mi to w ogóle nie przeszkadzało. Jedynym minusem było dość spore oblodzenie wszystkich skałek i szlaków. Po Szczelińcu szybkim krokiem poszliśmy na Błędne Skały. Tam mój zachwyt Górami Stołowymi stał się jeszcze większy. Wąskie i niskie tunele między pięknie wyżłobionymi skałami to totalnie mój klimat. Później wracaliśmy już do schroniska, żeby zdążyć zjeść coś przed 19. (Zjedliśmy pyszne wielkie pierogi).
W niedzielę pojechaliśmy kawałek dalej, bo aż do Czech. Naszym celem były Teplickie Skały. Widoki i formacje skalne były naprawdę imponujące. Trasa była momentami mocniej męcząca ze względu na bardzo strome lub oblodzone schody. Na szczycie jednej ze skał zapaliliśmy świeczkę wbitą w marną tortillę z serem, tak żeby było po naszemu. Bardzo zadowoleni ruszyliśmy na urodzinowy trekking. (Bo nie ma to jak porządnie się zmęczyć w urodziny). Po zakończeniu trasy, odwiedziliśmy jedyną w okolicy otwartą knajpę, gdzie zjedliśmy smażony ser z frytkami.
Były to na pewno niepowtarzalne urodziny, które spędziłam w swoim świecie bez zmartwień i w pełni szczęśliwa. Góry Stołowe okazały się być piękniejsze niż myślałam i zdecydowanie poleciłabym je każdemu, kto jeszcze tam nie był.
Oprócz urodzin jest jeszcze jeden istotny punkt, który chciałam opisać. Podczas wyprawy pierwszy raz używaliśmy kijków turystycznych. Z początku było nam trudno przyzwyczaić się do faktu, że trzymamy coś w rękach cały czas. Z czasem było coraz lepiej, aż w końcu stwierdziliśmy, że był to bardzo udany zakup. Kijki nie tylko odciążąją kolana, ale przyspieszają zejścia myślę, że nawet dwukrotnie. Oboje jesteśmy pewni, że będziemy ich systematycznie używać.