Mimo, że od naszej wycieczki do Stanów minęło już prawie pół roku, to nie udało mi się zebrać i napisać żadnego posta. Ale dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym to pokażemy i opiszemy miejsca, które naszym zdaniem były najładniejsze i najbardziej szokujące. Nie jest to ranking – kolejność miejsc przypadkowa.
Na początek miejskie atrakcje, czyli Las Vegas i Los Angeles
- Las Vegas było najdziwniejszym miejscem jakie kiedykolwiek odwiedziliśmy. Działo się tam tak wiele, że aż ciężko to wszystko opisać. Jednak nasza polecajka to słynny Big Apple Coaster, czyli rollercoaster, z którego zobaczyć można panoramę miasta.
(Uwaga – jest bardzo niepozorny, a jednak lekko ekstremalny) - Jeśli chodzi o LA, w oko wpadła nam Venice Beach, którą na pewno wszyscy znamy. Tuż obok jest Santa Monica Beach. Hollywood było również ciekawym miejscem, wartym zobaczenia.
Grand Canyon National Park
Grand Canyon zdecydowanie nas zszokował. Swoją wielkością, rozległością i głębokością. Mogliśmy go zobaczyć z wielu punktów widokowych i za każdym razem opadała nam szczęka. Naprawdę ciężko było złapać go całego na zdjęciu. (Funfact: obejście całej krawędzi zajmuje około 19 godzin ciągłego marszu!)
Antylope Canyon
Kanion Anytylopy był bardzo ciekawym dla nas doświadczeniem. Nadzór nad nim mają teraz Indianie Navajo, którzy podchodzą do kanionu bardzo specyficznie. Zacznijmy od tego, że cena wejścia do niego to 70$ co nie jest małą sumką. Kanion zwiedzaliśmy gdy wszystkie obostrzenia związane z sami-wiecie-czym ☣ były już naprawdę znikome, a jednak ludność Navajo przed wejściem do kanionu kazała założyć maseczki. Antylopa zrobiła na nas jednak ogromne wrażenie. Ciekawa struktura i geneza tego miejsca przyciągały uwagę. Wydaje mi się jednak, że kanion jako jeden z nielicznych, wyglądał lepiej na zdjęciach niż w rzeczywistości.
Zion National Park
W Zionie nieźle się zmoczyliśmy. Serio. Cały szlak prowadził przez rzekę. Raz głębszą, raz płytszą, jednak wszyscy w przemoczonych butach szliśmy dalej. Szlak był otoczony wysokimi ścianami kanionu, a woda miała przepiękny kolor. No miejsce po prostu cudne! Aby nie zapomnieć wizyty w Zionie postanowiliśmy zmoczyć się cali w jak się później okazało – lodowatej rzece.
Capitol Reef National Park
Oj co to była za przygoda! Wszystko zaczęło się normalnie, przyjechaliśmy na parking i udaliśmy się na krótki trekking. Już po chwili spadły pierwsze krople deszczu, a zaraz za nimi, wielka ulewa z gradem. Pobiegliśmy, więc na parking, schowaliśmy się pod wiatą i czekaliśmy. Widzieliśmy jak woda zalewa ścieżkę, którą wcześniej szliśmy. Przestało padać, ale deszczu spadło tak dużo, że kompletnie zablokował drogę wyjazdową. Nie pozostało nam nic innego jak czekać aż woda opadnie. W międzyczasie na parking helikopterem przetransportowano 4 osoby, którym ucieczka przed deszczem nie wyszła na dobre. Nie wiedzieliśmy, co będzie dalej i kiedy uda nam się wyjechać. Na szczęscie późnym wieczorem woda opadła i pod opieką Rangersów mogliśmy wyjechać.
Bryce Canyon National Park
Bryce Canyon, poza tym, że z geologicznego punktu widzenia wcale nie jest kanionem, był jednym z naszych bardziej ulubionych. A to dlatego, że odbyliśmy tam ciekawy, momentami nawet męczący spacer. Wszystko w pięknych okolicznościach przyrody. W parku pełno było małych wiewiórek, które dodawały uroku parkowi. (Tak w ogóle to mi cały kanion kojarzy się z zamkami z lanego piasku)
Arches National Park
Piękne łuki skalne i fajny trekking. Czego chcieć więcej 😂 Sporo momentów ze zwiększona ekspozycją, ale tras było tyle, że każdy znalazłby coś dla siebie.
Inne miejsca warte uwagi
- Monument Valley – obszar wielkich formacji skalnych, które możemy kojarzyć z Forest’a Gump’a.
- Oatman – opuszczone miasteczko westernowe. Obecnie mieszkają tam już tylko osły. (dOSŁownie)
- Route 66 (Roy’s Motel & Café) – Stara stacja benzynowa na drodze 66. O dziwo sklepik był czynny i wykupiliśmy wszystkie zimne napoje. Na zewnątrz było 45°.
- Horseshoe bend – punkt widokowy na meander rzeki Colorado.
No… To by było na tyle. Jak dotrwaliście do końca możecie w komentarzu napisać jakiś suchar.
Zachęcamy zapisać się na nasz newsletter: